Pochowano ją z sierpem na szyi. Zrekonstruowano twarz polskiej „wampirzycy”
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu opublikował w poniedziałek stworzoną przez Oscara Nilssona – szwedzkiego artystę, rekonstruktora i archeologa – rekonstrukcję popiersia dziewczyny, której ciało zostało pośmiertnie podwójnie zabezpieczone. Na dużym palcu u lewej stopy miała założoną trójkątną kłódkę, a na jej szyi umieszczono sierp skierowany ostrzem w dół. To charakterystyczne dla wczesnych wierzeń praktyki, mające na celu ochronę społeczności przed wychodzącymi z grobu zmarłymi.
Grób został odkryty już wcześniej, bo 30 sierpnia 2022 roku. Kobietę znaleziono na cmentarzysku w miejscowości Pień obok Dąbrowy Chełmińskiej (Kujawsko-Pomorskie). Naukowcy pieszczotliwie nazwali ją „Zośką”. Prace prowadzone były pod kierownictwem dr habilitowanego Dariusza Polińskiego, profesora UMK z Katedry Średniowiecza i Czasów Nowożytnych.
Skąd sierp na szyi Zosi? Miała nie komunikować się ze zmarłymi
„Od początku staraliśmy się przekazać, że określanie tego grobu mianem pochówku wampira, niezależnie od konotacji semantycznych i chronologicznych terminu »wampir«, jest co najmniej uproszczeniem. Termin »wampir« pojawił się w XVIII wieku, więc na pewno miejscowa ludność nie używała takiego określenia” – czytamy w artykule Polińskiego opublikowanym w „Głosie Uczelni”, wydawanym przez UMK.
Co ciekawe, w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” naukowiec wyjaśniał, że zastosowane w tym przypadku praktyki antywampiryczne nie są gwarancją tego, że mogiła skrywała ciało wampira czy osoby postrzeganej jako złą.
Były to praktyki mające na celu zabezpieczenie przed ingerencją, kontaktem pochowanej osoby ze światem żywych, komunikacją między światami żywych i zmarłych. – Należy przyjąć, że społeczność po prostu nie chciała kontaktu z konkretnymi osobami, pochowanymi z sierpem, kłódką czy monetą w ustach – mówił profesor Poliński. Podkreślił jednak, że w XVII stuleciu bano się upiorów, strzyg czy wieszczyc, a nie wampirów, choć niektóre z popularnych demonów charakteryzowały się niektórymi cechami wampirycznymi.
– Wiadomo już, że ta młoda kobieta była schorowana, być może cierpiała na nowotwór i była leczona. Mogło być właśnie tak, że objawy chorobowe stały się przyczyną obawy przed nią po jej śmierci, a być może również za życia. Wiemy, że grób był naruszony, a przy okazji naderwano znajdujące się tam szczątki na linii pasa barkowego. Trudno powiedzieć, co chciano zrobić, ale z pewnością spoczywającą w tym grobie kobietę musiano obarczyć winą za jakieś nieszczęście, które przytrafiło się miejscowym – przekazał profesor Poliński.
Oto twarz Zosi z Pnia. Jej popiersie trafi do Polski
Twarz dziewczyny udało się zrekonstruować dzięki światowej sławy archeologowi, Oscarowi Nilssonowi. Wykorzystując informacje pozyskane za pomocą zaawansowanych badań anatomicznych i genetycznych jest w stanie „odzyskać twarz” denata. Punktem odniesienia dla niego są fragmenty tkanek, szkieletów czy włosów.
„Ożywiamy historię. Nasza praca skupia się wokół 'odnalezienia twarzy z przeszłości'. Korzystając z zaawansowanych technik i głębokiego zrozumienia anatomii, tchniemy nowe życie w dawno zapomniane oblicza, pozwalając nam połączyć się z historią w namacalny i osobisty sposób. Każda rekonstrukcja to podróż w czasie, odkrywająca zapomniane historie tych, którzy byli przed nami” – czytamy na stronie Nilssona.
Za około miesiąca popiersie „wampirzycy” Zosi trafi do Polski i zostanie zaprezentowane w Bydgoszczy.